Podły, okrutny, zły... czyli na co warto iść do kina?
Dawno nie było wpisu na temat obejrzanych filmów. A ponieważ zdarzyło mi się ostatnio być kilka razy w kinie to opowiem Wam o swoich wrażeniach. ;) Z tymi nowościami na grafice to trochę oszustwo, ale wszystkie wymienione niżej filmy nadal można oglądać na dużym ekranie.
To historia jednego z najbardziej znanych seryjnych morderców USA - Teda Bundy'ego. W tę rolę wcielił się znany z... no nie wiem z czego w sumie - Zac Efron. Żeby nie było, ja Zaca lubię i akurat jeśli chodzi o ten film, uważam że zagrał bardzo dobrze. Ale do rzeczy... Jeśli ktoś chociaż trochę interesował się życiorysem Bundy'ego to ten film niczym nie zaskoczy. A jeśli obejrzeliście Taśmy Teda Bundy'ego na Netflixie, to ta produkcja będzie stratą czasu. Niestety... Niby wszystko jest spójne - i gra aktorska i przedstawiona historia, sytuacje itp., ale to jednak trochę rozczarowanie.
Daję 6/10
To kolejny oskarowy film. Zwyciężył w kategorii Najlepszy pełnometrażowy film dokumentalny. To historia Alexa Honnolda, amerykańskiego wspinacza, który bez zabezpieczenia postanawia wspiąć się na El Capitan w Parku Narodowym Yosemite. Nie da się ukryć, że pomysł był szalony również dla ludzi, którzy taką wspinaczkę uprawiają. W filmie pokazane są przygotowania do tego przedsięwzięcia. Jeśli nie czujecie tego klimatu proponuje obejrzeć "The Dawn Wall" i "Buntowników na krawędzi" (Netflix). Dzięki tym produkcjom jeszcze mocniej siedzi w głowie myśl, że Honnold to maszyna z niebywałymi umiejętnościami, siłą i... szczęściem. Jego determinacja i skupienie na celu, a także dążenie do realizacji planu jest godna podziwu. Do tego wszystkiego dochodzą piękne zdjęcia. Naprawdę polecam!
8/10
Wszyscy wiedzą
Czy film, w którym główne role grają Penelope Cruz i Javier Bardem może być zły? Otóż może i nazywa się "Wszyscy wiedzą". Rzecz dzieje się w hiszpańskim miasteczku, do którego zjeżdżają goście na wesele. Podczas przyjęcia zostaje uprowadzona córka Penelopy, a Javier, dawny kochanek, pomaga w odnalezieniu dziewczyny. Mogłoby się wydawać, że mając taką historię akcja jest raczej wartka, a film trzyma w napięciu. Niestety nie. To głównie dłużyzny i w pewnym momencie zamiast współczuć zrozpaczonej matce, zaczęłam żałować, że to nie ona zniknęła z ekranu... A mam w sobie naprawdę dużo empatii, więc sami rozumiecie, że coś tu poszło nie tak.
Ze względu na zawsze piękną Penelopę i niczego sobie Javiera daję
5/10
5/10
Wilcze echa
To jest największe zaskoczenie i pewnie większość z Was nawet nie wie, że taki film śmiga(ł) w kinach. Wilcze echa to francuski film o... łodziach podwodnych. No to tak w dużym
skrócie, ale przyznajcie, że na pierwszy rzut oka historia nie wydaje się zbyt pasjonująca. No i tu niemałe zaskoczenie (również dla mnie), bo dawno żadna historia mnie tak nie wciągnęła. Film trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej minuty. Bardzo rzadko zdarza się, żebym w trakcie seansu nie zerknęła na zegarek z nadzieją, że niedługo będę mogła pójść do domu. Tym razem śledziłam losy (przystojnego) głównego bohatera z zapartym tchem. Warto wspomnieć również, że jednym z aktorów występujących w tym filmie jest Omar Sy, a on raczej nie gra w marnych filmach. Kolejne znane nazwisko to Mathieu Kassovitz, czyli Nino z mojej ukochanej Amelii (w zestawieniu z Amelią pozostałe filmy, w których grał są nieważne ;). Polecam!
8/10
8/10
Green Book
Wiem, wiem... wszyscy już widzieli, ale jeszcze czasami pojawia się w kinach, więc i ja dorzucę cegiełkę. Chyba nie muszę pisać, że to niekwestionowany król tegorocznych oscarów jeśli chodzi o ilość zdobytych statuetek. Sądzę, że każdy również wie, czego historia dotyczy. Nie oglądałam innych nominowanych filmów, więc nie umiem powiedzieć czy wybór Green Book jako tego NAJ był moim zdaniem trafny, ale muszę przyznać, że ta produkcja przypadła mi do gustu. To taka ciepła opowieść na którą patrzy się z ciekawością. Przewidywalna, ale i tak oglądałam z przyjemnością. Może nie zaszaleje z oceną jak ludzie na Filmwebie, ale 7/10 dają z pełnym przekonaniem.
Let's dance!
Wybór tego filmu nie był mój... Ale jak wiadomo jak dają bilety to trzeba brać. Kolejny raz okazało się, że jednak nie trzeba, a nawet nie warto. Myślałam, że ten film będzie chociaż na poziomie "Step Up", a bliżej mu było pod każdym względem do naszej rodzimej perełki, czyli wybitnego dzieła z Miko i Damięckim udających tancerzy. Czyli raczej słabo. Ale czego można się spodziewać, skoro główny bohater z tańcem nie ma nic wspólnego (przynajmniej nie znalazłam informacji, że coś tam jednak kiedyś trenował).
W sumie ta produkcja zaskakiwała mnie od samego początku (okazało się, że film jest francuski, co było niemałym szokiem), aż po kluczowe sceny taneczne, które były na poziomie grupowych występów w polskim You Can Dance. Sama historia jest tak banalna i dobrze znana z innych tego typu filmów, że nie ma najmniejszego znaczenia.
Mocne...
3/10
3/10
Komentarze
Prześlij komentarz