Za kulisami Teatru Wielkiego

Za kulisami Teatru Wielkiego

     Może już wiecie, że moim zdaniem podróże i odwiedzanie nowych miejsc jest całkiem spoczko. Nie oznacza to jednak, że koniecznie muszę jechać gdzieś daleko żeby mi się podobało (zapomnijmy o Pułtusku). Otóż… Warszawa skrywa tyle tajemnic i ma do opowiedzenia tyle historii, że dostanie specjalne miejsce w tej plątaninie chaotycznych wpisów.

     Kilka miesięcy temu miałam niezwykłą przyjemność zwiedzić kulisy Teatru Wielkiego. Nie jest tajemnicą, że niewiele miejsc i rzeczy robi na mnie wrażenie. A tutaj… czułam się jak małe dziecko i zachwycało mnie absolutnie wszystko. Tym razem nie będzie ładnych zdjęć, więc te które udało mi się zrobić muszą Wam wystarczyć. Może dzięki temu zdecydujecie się odwiedzić to miejsce i zobaczyć cuda na własne oczy.
     Wiecie, że w Teatrze jest jednostka straży pożarnej, ambulatorium, hotel, restauracje..? Ja nie wiedziałam. Tak naprawdę w gmachu mieszczą się trzy teatry - Opera Narodowa, Polski Balet Narodowy, oraz Teatr Narodowy. To właściwie takie małe miasto w mieście, w którym codziennie przebywa ok. 1000 osób. Labirynty korytarzy powodują, że jedynie strażacy, posiadający dokładny plan budynku, są w stanie bez większych problemów dotrzeć do punktu docelowego.

     Zwiedzanie rozpoczęliśmy od przejścia dla artystów, stanowiska inspicjenta i wizyty na scenie. Jest przeogromna!
 To jedna z największych scen na świecie. A dodając do tego kieszenie boczne, w który znajdują się przeróżne rekwizyty itp… No nie da się tego ogarnąć.

Scena ma system ognioodpornych „kurtyn” aby w razie pożaru odseparować poszczególne kieszenie i widownię.
Te wszystkie przedmioty powstają w pracowniach, które znajdują się na terenie teatru. Mało tego – wszystkie są również tutaj przechowywane. Dlatego właściwie każda wolna przestrzeń jest wykorzystana na ich składowanie.
 Pomieszczenie za  sceną skrywa powstające w malarni pejzaże/horyzonty, które mają niekiedy 300m2…
Jedną z pracowni jest modelatornia, w której powstał między innymi ten 8-metrowy byk do opery „Carmen”.
     Jadąc windą towarową, większą od mojej kawalerki, mieliśmy okazję zajrzeć do mniejszych, wypełnionych różnymi cudami kieszeni.
Korytarz pełen rekwizytów:

A tu jedna z 7 przechowalni strojów. I tu ciekawostka – te stroje jak i rekwizyty można wypożyczać.

      Na dachu teatru od zeszłego roku (chyba) jest mała pasieka składająca się z 3 uli. Teatralny miód można kupić w butiku. Niestety w styczniu po miodku nie było śladu.


       W dużej malarni powstają wyżej wspomniane ogromne horyzonty:
     A tutaj malarnia mniejsza z różnymi "gadżetami":


    
     Zaglądając do poszczególnych pracowni, obserwując  codzienność tak wielu osób, słuchając historii i anegdot tego niezwykłego miejsca zrozumiałam jak niesamowitym przeżyciem jest branie udziału w spektaklu. Że każde przedstawienie to zwieńczenie żmudnej pracy kilkuset osób. Dlatego bardzo podobał mi się korytarz ze zdjęciami poświęcony pracy artystów, którzy codziennie tworzą niepowtarzalne przedmioty, stroje, historie… Więcej informacji znajdziecie na stronie Teatru.

Na koniec dotarliśmy do części baletowej ze słynnym napisem ułożonym ze zużytych baletek.
     Jeśli nie dało się wyczuć, że w teatrze podobało mi się bardzo to napiszę wprost – to było jedno z najbardziej niesamowitych miejsc jakie odwiedziłam.
Więc jeśli należycie do osób, które nie rozumieją dlaczego bilety do teatru są drogie, to koniecznie udajcie się na taką wycieczkę. Bilet kosztuje 20zł. Zwiedzanie trwa ok. 2h. Tutaj wszystkie szczegóły: Wycieczki po teatrze


Komentarze

Popularne posty