Warszawskie ZOO

  Warszawskie ZOO    

     To, że Warszawa ma wiele do zaoferowania jest oczywiste. To, że Praga jest nieco innym światem też nie podlega dyskusjom. To jednak na prawym brzegu Wisły znajduje się warszawskie ZOO, które poza walorami, w postaci niezwykłych zwierząt, ma także ciekawą historię. Chodźcie na wycieczkę! Mam nadzieję, że wytrwacie, bo na końcu wpisu czekają na Was przydatne informacje.

     W majówkę wybrałam się do ZOO. Nigdy więcej nie powtórzę tego błędu, a jeśli kiedykolwiek będę chciała odwiedzić ten przybytek to pójdę 1 września. Jest szansa, że nie spotkam tylu owoców 500+.

Bo jeśli chodzi o ogrody zoologiczne to mam mieszane uczucia i radość z zobaczenia na żywo „dzikich” zwierząt przeplata się jednak z żalem, że nie mogą żyć na wolności, tylko męczą się w klatkach. Sytuacja może byłaby mniej dramatyczna gdyby nie bezmyślność ludzi odwiedzających zoo i przekazujących swoje idiotyczne zachowania dzieciom. Karmienie zwierząt ciastkami, sadzanie dzieci za barierkami, czy pukanie w szybę to standard… Dlatego absolutnie nie dziwi mnie (i tak moim zdaniem bardzo łagodny) wpis na facebooku poznańskiego ZOO, którym od kilku dni żyje internet. Jeśli przegapiliście to nic straconego:  Fanpage ZOO w Poznaniu
Popieram całym sercem!
     Warszawskie ZOO, jak i przecież całe miasto przeszło długą drogę żeby dzisiaj osiągnąć taki wygląd. Może nieco odbiega od tego, np. w Płocku, ale odwiedzając je raz na kilka lat widzę jak się zmienia. Poza tym jak wszystko w Warszawie ma ciekawą historię.
Oficjalne otwarcie nastąpiło 11 marca 1928 roku. Początkowo można było w nim podziwiać ok. 500 okazów. 3/4 z nich stanowiły ptaki.
     Niestety podczas wojny większość zwierząt została zabita (niektóre na mięso dla Warszawiaków), a cenniejsze okazy wywieziono do Rzeszy. Wśród nich znalazła się m.in. słonica Tuzinka - 12. słoń, który przyszedł na świat w niewoli (zaledwie dwa lata przed wybuchem wojny). W tym tragicznym czasie dyrektorem ogrodu był Jan Żabiński, który wraz z żoną Antoniną poświęcił się działalności konspiracyjnej. W stojącej do dzisiaj na terenie ZOO "Willi pod Zwariowaną Gwiazdą" ukrywał zbiegłych z Getta Żydów. Państwu Żabińskim udało się w ten sposób uratować ponad 300 osób, a za swoją działalność w 1965 otrzymali tytuł "Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata".
 A to Willa Państwa Żabińskich,  których historia została przestawiona w filmie „Azyl”. Dom można zwiedzać po wcześniejszym umówieniu wizyty. Możecie wybrać się również na wirtualną wycieczkę.

     Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś o odbudowie ogrodu i powojennej działalności zajrzyjcie na stronę ZOO.

                                          A teraz czas na kilku moich ulubionych mieszkańców!
     Przystanek nr 1 to wybieg dla pawianów. Oddzielone fosą zwierzęta, wyglądają jakby miały wszystko w… (huehue)
                                                       Trafiłam na porę karmienia szympansów:


                                                                     I rozbrykane lemury:


     Słonie, przy których przypomniał mi się film Leonardo DiCaprio „The Ivory Game” (Netflix). Pomyślałam, że może jednak na wolności nie byłoby im lepiej… Są przepiękne i zupełnie nie przejmowały się obserwującymi ich gapiami.

 Zarośnięty wielbłąd wygląda dosyć dziwnie:
 
Smutne pingwiny:

 
I piękna żyrafa:
Jeszcze więcej egzotyki:


W ZOO znajduje się ptasi azyl, w którym pomoc otrzymuje co roku ponad 3000 ptaków. 

     Kilka tygodni temu miałam również okazję obejrzeć wystawę w Muzeum Warszawskiej Pragi, którą zorganizowano z okazji 90. urodzin ZOO. Ale nie polecam, bo nie zobaczycie na niej więcej niż na poniższych zdjęciach (spoko, nie musicie dziękować).



Na koniec kilka przydatnych linków i obiecanych informacji.

     Pewnie trochę próbuję się usprawiedliwić i przyćmić wyrzuty sumienia, że kilka razy odwiedziłam zoo i oceanaria, ale… pieniądze wydane na wstęp, czy w ogóle na terenie ogrodu to realna pomoc zwierzakom. Dochód ze sprzedaży w niektórych barach i sklepie z pamiątkami jest przeznaczony właśnie na mieszkańców (wszystkie punkty są wyraźnie oznaczone).
 Zwierzęta w ogrodach często żyją znacznie dłużej niż ich krewni na wolności. Jako że większość urodziła się w niewoli, nie tęskni za innymi warunkami, bo ich po prostu nie zna.
Więc jeśli jesteście zagorzałymi przeciwnikami ogrodów zoologicznych pomyślcie o zwierzętach, które tak czy inaczej będą w nich żyć i potrzebują wsparcia.

     A teraz najważniejsza sprawa. Jeśli mielibyście ochotę adoptować któreś zwierzę, albo np. całą rodzinkę to macie taką możliwość dzięki fundacji PANDA. Koszt miesięcznego utrzymania jednego zwierzęcia waha się między 50zł a 1500zł. Za 5 dych możecie być rodzicem żółwia, węża, albo wszystkich insektów! No czy to nie jest piękne? Poza spełnieniem dobrego uczynku, splendorem i sławą dostaniecie również tabliczkę z informacją, że oto jesteście sponsorami wszystkich mrówek, nosorożca czy goryla.

A tak całkiem poważnie – może Wasza firma miałaby ochotę udzielić takiej pomocy? Lista zwierząt czekających na adopcję oraz cennik znajduje się na stronie fundacji PANDA

ZOO w sezonie letnim jest czynne od 9 do 18 (także w święta). Szczegóły znajdziecie na stronie ZOO.
Bilet normalny kosztuje 26zł i 23zł dla posiadaczy karty warszawiaka. Bilety można kupić online, w kasie lub w automacie przed wejściem (w automacie nie można kupić biletów z warszawską ulgą, więc nie ma co stać bez sensu).
Możecie też sprawdzić porę karmienia niektórych zwierząt.


Komentarze

Popularne posty